22/07/2022 . Balqies in da house! From a customer turned friend, so much has happened over the past year. From talk of Apple Pies and Blueberry Pies (but of course), laments of diet fails, kids saying 2 slices of Tata Pies is not enough, aftereffects of vaccines, too much Mekdi, bad knees and staycations at Hilton, amongst others.
Japoński rynek „pet parenting” szacuje się na 8,2 mld funtów. Japończycy preferują małe pieski, tzw. lap dogs, których jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać i łatwo dawać nosić się w torebce lub wozić w wózku Późno zdecydowali się na stały związek. Ona – wzięta prawniczka w warszawskiej kancelarii, on – Amerykanin prowadzący w Polsce interesy w branży nieruchomości. Połączyło ich podobne postrzeganie świata. Starannie dobrane grono przyjaciół, modne rozrywki w weekendy, dwa razy w tygodniu kolacje w najlepszych restauracjach. Wspólnie urządzali luksusowy apartament na Sadybie. Rządził w nim minimalizm i ulubione kolory: czarny i pomarańczowy. Miejsce na kanapie Psa kupili sobie pod wpływem znajomych poznanych w czasie wypadu na golfa. Bobby, czarny pudel, pochodził ze znanej hodowli. Stateczny, towarzyski i bezproblemowy, szybko stał się ulubieńcem rodziny i koleżanek Iwony. Zabierała go ze sobą na zakupy i kawę na mieście. Podróżował w samochodzie na tylnym siedzeniu pasażera w specjalnie kupionym do tego celu legowisku. Marc kupował mu stylowe obróżki (z kryształkami Svarowskiego) pod kolor swojego ulubionego zimowego płaszcza. Bobby miał swój kącik, urządzony zgodnie z myślą przewodnią pozostałej części mieszkania, i mnóstwo psich zabawek. Po kilku miesiącach właściciele i pies stali się niemal nierozłączni. Pies spał w nogach łóżka i asystował przy rodzinnych obiadach. Iwona i Marc rodzicielstwo zaplanowali w szczegółach. Pierwszy miał być chłopiec, druga dziewczynka. Prywatne przedszkole, hiszpańskojęzyczna opiekunka, zajęcia dodatkowe – wszystkie punkty wychowania i edukacji młodego pokolenia były omówione w szczegółach. Kiedy urodził się Tomek, Iwonie ciężko było się odnaleźć w roli matki. Denerwowały ją proste czynności i bałagan, jaki wprowadziło w ich uporządkowane życie dziecko. Do tego tęskniła za pracą. Kiedy synek miał pół roku, do apartamentu na stałe wprowadziła się niania. Kiedy Iwona wracała zmęczona po pracy, nie miała siły długo zajmować się dzieckiem. Bobby nadal spał w sypialni małżonków, synek w swoim małym pokoiku. Problemy zaczęły się, kiedy syn zaczął chodzić i interesować się światem – na kanapie zajmował miejsce, na którym do tej pory zawsze siedział Bobby. Ten „obrażał” się na swoich właścicieli, kiedy zbyt długo bawili się z dzieckiem. Na wszelkie próby kontaktu ze strony malucha reagował niechęcią i głośnym szczekaniem. Iwona stawała wtedy zawsze po stronie Bobbiego. Pudel wędrował na kolana, a Tomek był odsyłany do zabawy w kojcu. Kiedy dostawał od babci zabawkę i ta spodobała się Bobbiemu, Marc i Iwona oddawali ją pudlowi. Nie pomagały protesty niani i awantury zanoszącego się od płaczu Tomka. Marc uważał, że w ten sposób od małego przyzwyczai synka stosować się do pewnych zasad. A te zasady były jasne: Bobby był pierwszy. I ważniejszy. Pet parenting Historia rodziny, w której zaczęło brakować miejsca dla dziecka, bo owo zajął już pies, jest tylko jednym z przykładów tego, jak współcześnie zmieniło się rodzicielstwo. I jakie miejsce zaczęło w nim zajmować posiadanie zwierząt domowych. Czy posiadanie psa zamiast dziecka to nowy trend, który na dobre zadomowi się w krajach rozwiniętych społeczeństw zachodnich? Czy jest to samolubne czy wręcz przeciwnie, jest wyrazem dojrzałości i mierzenia sił na zamiary? Jedną z teorii jest ta, w której zwierzę jest sprawdzianem przed posiadaniem dziecka, nawet jeśli para sama przed sobą się do tego nie przyznaje, twierdząc, że zwierzęta w zupełności im wystarczają. Do takich poglądów przyznała się polska prezenterka Agnieszka Szulim, która otwarcie mówi o tym, że posiadanie zwierzaka w zupełności jej wystarcza. Jaskrawym przykładem tego typu poglądów jest lesbijska para małżeńska, którą tworzą Portia de Rossi i Ellen de Generes. – Nie sądzę, że będziemy mieć dzieci. Mamy zwierzęta i kochamy je. Poza tym, obie jesteśmy ciociami, co nadaje naszemu życiu dodatkowej wartości. W pewnym sensie jesteśmy bardzo samolubne, bo chcemy się skupić wyłącznie na naszym związku, z drugiej strony, zdajemy sobie sprawę, że dzieci wnoszą bardzo dużo do życia – tłumaczyła Ellen w wywiadach dla telewizji AOL oraz magazynu “People”. W zagranicznych mediach można przeczytać opinie, że świadoma rezygnacja z dzieci na rzecz zwierząt wynika po części z lęku przed długoterminowymi zobowiązaniami. Zwierzę będzie żyło od kilku do kilkunastu lat. Nie jest to związek na „całe życie” (przynajmniej ludzkie). Potem, kiedy zwierzęcia już nie będzie, właściciel podejmuje ponowną decyzję o posiadaniu bądź nie posiadaniu zwierzaka. – Dużo mówi się o złej sytuacji ekonomicznej, niepewności jutra. Ja chcę wierzyć, że wszystko jednak sprowadza się do poczucia bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości. Nie oszukujmy się, na dzieci wychowane dziś raczej nie będzie można liczyć na starość. Zwierzę za to zawsze będzie do nas przywiązane – pisze na swoim blogu „No Children by Choice” Lauren Mitchell Ruehring. Na zachodzie ukuto nawet określenie „pet parenting” na nowe zjawisko. – Stany Zjednoczone już dawno oszalały na punkcie zwierząt domowych. Kochająca rodzina wyprawia swojemu pupilowi urodziny w specjalnych restauracjach, szuka życiowych partnerów, wysyła do SPA, fryzjera, kosmetyczki, kupuje designerskie ubranka. I to właśnie tam wyodrębniono zjawisko „pet parenting” – mówi Sonia Maciuszek, ekspert w dziedzinie zachowań psów. Przy analizie tematu, nowej, współczesnej rodziny, nie sposób nie wspomnieć o najbardziej charakterystycznym przykładzie – Japonii, w której odsetek zwierząt domowych jest o wiele większy niż urodzeń i gdzie otwarcie mówi się o posiadaniu zwierząt zamiast dzieci. Japoński rynek „pet parenting” szacuje się na 8,2 mld funtów. Japończycy preferują małe pieski, tzw. lap dogs, których jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać i łatwo dawać nosić się w torebce lub wozić w wózku. Według “The Guardian”, młodzi ludzie w Tokyo narzekają na wysokie podatki, które uniemożliwiają im zapewnienie godnego bytu dzieciom, stąd decyzja o posiadaniu zwierzaka. Młode Japonki podkreślają też, że ciężko im utrzymać pracę po porodzie. Na zwierzaki decyduje się zatem japońska klasa średnia, jak i ludzie z wyższych sfer. Przyczyn dramatycznego spadku urodzin dzieci w Japonii, dr Kunio Kitamara, dyrektor Japan’s Family Planning Research Centre, upatruje w… braku seksu. Jego badania dowodzą, że libido Japończyków jest w fatalnym stanie – ponad połowa japońskich par małżeńskich uprawia seks rzadziej niż raz w miesiącu. Ponad 10 mln Japończyków pomiędzy 20 a 34 rokiem życia nadal mieszka z rodzicami. Nie stać ich na założenie rodziny, samodzielny kredyt na mieszkanie. Ale nadwyżkę pieniężną z ochotą wydają na „lap dogs”.
RT @kuszenia_ve: Dziadek: W TYM DOMU NIE BEDZIE ZADNEGO PSA! Dziadek i pies po tygodniu: https://t.co/CwTeOrx0qm. 30 Dec 2021
Liczba postów: Liczba wątków: 34 Dołączył: ( 15:36:56)Agnes1986 napisał(a): Testosteron - 35,55 ng/dl W tych jednostkach kastracyjny, czyli pożądany poziom testosteronu, to jest mniej niż 50 ng/dl. Teoretycznie jest dobrze, ale gdzieś czytałam, że najlepiej jest, gdy poziom testosteronu nie przekracza 30 ng/dl. Zawsze im mniej, tym lepiej. Jakie leki tata ma teraz zlecone? Jaki zastrzyk? Jaki antyandrogen? Może trzeba coś zmienić, dołożyć? Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: ( 22:15:30)Dunolka napisał(a): ( 15:36:56)Agnes1986 napisał(a): Testosteron - 35,55 ng/dl W tych jednostkach kastracyjny, czyli pożądany poziom testosteronu, to jest mniej niż 50 ng/dl. Teoretycznie jest dobrze, ale gdzieś czytałam, że najlepiej jest, gdy poziom testosteronu nie przekracza 30 ng/dl. Zawsze im mniej, tym lepiej. Jakie leki tata ma teraz zlecone? Jaki zastrzyk? Jaki antyandrogen? Może trzeba coś zmienić, dołożyć? Tata obecnie (wciąż) Xtandi 4tabl., żelazo 80 mgx2 tabl., kwas foliowy, Encorton 10 mg raz dziennie. Od początku otrzymuje zastrzyk Diphereline co 3 miesiące. Zastanawiam się ,czy nie powinien mieć na inny? Musimy spytać lekarza. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: Witajcie Tata dziś miał wizytę kontrolną. PSA spadło do 1000,czyli jest dużo lepiej. Niestety hemoglobina nie wzrasta,a spada . Wynosi 8 mg/ml. Tata ma iść do szpitala. nie wie, na jakie badania,ponieważ w stresie dokładnie nie dopytala... Domyślam się,że w związku z tą hemoglobiną? Co można zrobić jeszcze,żeby ją podnieść? Wiem,że jest niska,ale czy jest bardzo źle ? Pozostałe wyniki ok (nie mam ich do wglądu niestety) Pozdrawiam Liczba postów: Liczba wątków: 9 Dołączył: Trzy lata temu w klinice przy Banacha spędziłem dwa tygodnie. W tym czasie leżał obok mnie pacjent z podobnie niskim poziomem hemoglobiny, jaki ma Twój tata. Ten pacjent dostawał szereg kroplówek, a przede wszystkim dano mu kilka jednostek krwi (jednostka krwi, to 0,45-0,50 litra). Gdy go wypisywano miał hemoglobinę na poziomie 10,5. Myślę, że tatę czeka to samo. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: 19:40:43 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19:58:25 przez Agnes1986.) Witajcie, Tata otrzymał kilka jednostek krwi,HGB z 7,7podniosla się do 10,00. PSA cały czas 1000 NG/ml Niestety w badaniu TK wyszła progresja zmian w płucach,powiększyły się też węzły chłonne w okolicach wątroby i zdecydowano o podaniu Tacie chemii- dziś miał 1 wlew Docetaxelu. Proszę o informację, czego bezwzględnie nie wolno jeść podczas chemioterapii? Podano,że dieta lekkostrawna. Owoce wykluczyć całkiem? Liczba postów: Liczba wątków: 59 Dołączył: Może w tym artykule znajdziesz odpowiedzi na pytania względem diety podczas chemioterapii Ewentualnie w poradniku Życzę dobrej reakcji na leczenie i jak najmniej skutków ubocznych. Pozdrawiam Armands Rocznik 1961 PSA WYJŚCIOWE: 13,31 ng/ml BIOPSJA: Prostatic carcinoma GS 2+2=4 PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera. Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0 PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml. W ostatnim badaniu (8 lat od RP) <0,006 ng/ml Moja historia Wątek poboczny Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze. Liczba postów: Liczba wątków: 34 Dołączył: 00:36:52 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 00:40:26 przez Dunolka.) Agnieszko, jeśli podczas chemioterapii podrażniona jest śluzówka żołądka, to wiadomo, że kwaśne, surowe owoce nie są wskazane. Bezpieczniejsze będą gotowane, np. domowe kisiele. Tata powinien jeść treściwe zupy, ale też niekwaśne. Zresztą tata sam będzie widział, co mu szkodzi. W miarę możliwości powinien jeść, co lubi. Niektórzy dobrze znoszą chemię. Mieliśmy forumowicza, który nie odmawiał sobie nawet mocnej kawy, ale to naprawdę był błąd. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: Dziękuję Wam serdecznie. Ze strony żołądka wszystko jest w porządku, Tata jedynie jest osłabiony,sporo lezy. Wczoraj miał podwyższoną temperaturę,ok 38, to normalne po chemii? Ciśnienie też mu troszkę fiksowalo ,miał 160/75 - nie leczy się na nadciśnienie. W szpitalu też raz po przetoczeniu zdarzyło się wyższe. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: Witajcie Drodzy, Dawno mnie tu nie było. Tata skończył 2 tygodnie temu cykl chemii (8 wlewów docetaxelu co 2 tygodnie). Podczas chemioterapii czuł się nienajgorzej. Kilka dni po wlewie odczuwał bóle mięśni i kłucia ciała - tak to określał i sporo leżał,spał przez ok 4 dni. Wyniki miał całkiem w porządku, hemoglobina na poziomie początkowo,wzrosła potem do - ostatni pomiar przed ostatnią chemia. Testosteron na poziomie bardzo niskim 0,- dokładnie nie pamiętam,jedynie psa stoi w miejscu na poziomie 1000... NG/ml Po ostat jej chemii był trochę przeziębiony,miał kaszel dość intensywny,pokonał to. Ale niestety czuje się gorzej,co mnie smuci,bo podczas chemii czuł się o wiele lepiej i miał spory apetyt. Teraz właśnie niewiele je,choć waga mu nie spada,to mnie to martwi. Bolą go nogi,w okolicy ud i mówi że odczuwa nocą pieczenie w żołądku,pokazywał mi że ma "dziwne" uczucie w okolicy właśnie żołądka i wątroby... Czy to "normalne" po chemii? Boje się ,że mogła nie zadziałać na niego.. Teraz wykonał badanie tk,nie mamy jeszcze wyników. Dziękuję za wszelką pomoc. Pozdrawiam ? Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: Witajcie. Problemy z żołądkiem minęły po Emanerze. Niestety od piątku Tata czuje się gorzej,wszystko go boli...w piątek miał TK klatki ,2 tyg temu brzucha (nie wiem czemu lekarz te badania rozdzielił,zawsze miał je podczas jednej wizyty...). Tata twierdzi że tomografia tak mu szkodzi... Ja mam już różne mysli,że może jednak chemioterapia nie zadziałała. Skąd te bóle ? Mogą być powikłaniem po chemii? Liczba postów: Liczba wątków: 34 Dołączył: Agnieszko, dolegliwości taty to typowe skutki uboczne ostatnich terapii, szczególnie chemii. Śluzówka żołądka odbuduje się wkrótce, zatem żołądek wkrótce przestanie mu dokuczać. Bóle i "kłucie" w nogach to neuropatia, trzeba to zgłosić lekarzowi, niewiele - ale coś powinien pomóc. Zmęczenie, osłabienie - tu już działa wszystko, i radio-, i hormono-, i chemioterapia. Ty na pewno zastanawiasz się, czy to czasem nie jest już działanie zaawansowanego nowotworu. Na razie wygląda to na skutki terapii. Tyle, że gdyby tych terapii nie było, to najprawdopodobniej tata czułby się znacznie gorzej. PSA na poziomie powyżej 1000 wygląda szokująco, ale, jak mówiliśmy, to już taki typ nowotworu, wydziela bardzo dużo PSA. Rozumiem, że tata w dalszym ciągu bierze Enzalutamid. To dobrze. Chciałoby się, aby wyniki TC wykazały brak postępu choroby. Tak z ciekawości - przypomnij, co poradziła doktor Skoneczna? Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: ( 18:38:14)Tata nie zażywa już Enzalutamidu od początku radioterapii,lekarz uznał,że już nie działa, ponieważ Tata bardzo źle się czuł,bolały go kości i PSA rosło. Zaraz po radioterapii miał chemioterapię,która trwała do kwietnia, ostatni cykl tata dostał 5tyg temu. Wtedy też był kolejny zastrzyk Diphereline. Niestety u dr Skonecznej nie byliśmy,bo wizyta wypadała w dniu,kiedy tata miał już radioterapię,źle się czuł. Z racji tego,że do dr mamy ponad 260 km,musiałam wizytę odwołać, ponieważ Tata nie wytrzymałby takiej trasy. Bardzo się obawiam tych wyników TK. Ale niestety na to nie mamy wpływu... napisał(a): DunolkaAgnieszko, dolegliwości taty to typowe skutki uboczne ostatnich terapii, szczególnie chemii. Śluzówka żołądka odbuduje się wkrótce, zatem żołądek wkrótce przestanie mu dokuczać. Bóle i "kłucie" w nogach to neuropatia, trzeba to zgłosić lekarzowi, niewiele - ale coś powinien pomóc. Zmęczenie, osłabienie - tu już działa wszystko, i radio-, i hormono-, i chemioterapia. Ty na pewno zastanawiasz się, czy to czasem nie jest już działanie zaawansowanego nowotworu. Na razie wygląda to na skutki terapii. Tyle, że gdyby tych terapii nie było, to najprawdopodobniej tata czułby się znacznie gorzej. PSA na poziomie powyżej 1000 wygląda szokująco, ale, jak mówiliśmy, to już taki typ nowotworu, wydziela bardzo dużo PSA. Rozumiem, że tata w dalszym ciągu bierze Enzalutamid. To dobrze. Chciałoby się, aby wyniki TC wykazały brak postępu choroby. Tak z ciekawości - przypomnij, co poradziła doktor Skoneczna? Liczba postów: Liczba wątków: 34 Dołączył: Aha, czyli Enzalutamid odstawiono tacie tylko na podstawie rosnącego PSA? No i jak wyniki tomografu? Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: ( 10:40:50)Tak, PSA rosło i to bardzo i dodatkowo,co najgorsze Tata bardzo źle się czuł, bolały go strasznie kości,nie mógł chodzić,leżeć też,ledwo przekręcał się na łóżku. Miał wówczas planowane TK ,ale lekarz uznał,że niema sensu robić,tylko należy szybko wdrożyć radioterapię. (TK z sierpnia już pokazało jakieś nowe,niewielkie zmiany,więc zapewne już Enzalutamid nie działał....)Radioterapia pomogła na bóle kości,ale spadła hemoglobina,musiał mieć przetoczoną krew i uznano też wtedy,że PSA jest wysokie więc trzeba podać również chemię...Wynikow TK jeszcze nie ma, jutro będzie 3tydzien od 1go badania i mam nadzieję, że choć jeden wynik się pojawi. Czekamy na niego,choć tak naprawdę strasznie boję się tego,co tam przeczytamy....?Tata wczoraj bardzo źle się czuł,wymiotował,co prawda raz,ale czuł się bardzo słabo,wieczorem pojawiła się lekka temperatura generalnie od ubiegłego piątku,od tego tk z kontrastem tak zle sie czuje. Być może dwa kontrasty w ciągu miesiąca,zaraz po chemii to dla niego za dużo ?Oprócz tego znów pojawiły się problemy z zaparciami,brak apetytu ? napisał(a): Aha, czyli Enzalutamid odstawiono tacie tylko na podstawie rosnącego PSA? No i jak wyniki tomografu? Liczba postów: Liczba wątków: 34 Dołączył: Agnieszko, smutne jest to, co piszesz. I tak naprawdę, to przecież nie wiadomo, czy złe samopoczucie taty jest wynikiem tylko terapii, czy to już sam nowotwór robi swoje... Zobaczymy, co pokaże tomograf. I przede wszystkim - co jeszcze lekarz będzie miał do zaoferowania tacie. Jak na razie, lekarz leczący nie daje za wygraną, bo decyzja o chemioterapii wobec pacjenta z bardzo złymi wynikami krwi, gdy już była potrzebna transfuzja, była moim zdaniem bardzo odważna. Co jeszcze można zrobić? Badania kliniczne? W którymś momencie trzeba się będzie zastanowić, jakie postępowanie przedłuży pacjentowi życie, poprawi jego jakość. Czy dalsze leczenie, czy opieka paliatywna. Warto porozmawiać z lekarzem w kwestii opieki hospicjum domowego. Taki lekarz pomoże w kwestii bólu, mdłości, braku apetytu, zaparć. Tata nie musi wiedzieć, że to lekarz z hospicjum. Liczba postów: Liczba wątków: 9 Dołączył: ( 17:58:15)Dunolka napisał(a): W którymś momencie trzeba się będzie zastanowić, jakie postępowanie przedłuży pacjentowi życie, poprawi jego jakość. Czy dalsze leczenie, czy opieka paliatywna. Warto porozmawiać z lekarzem w kwestii opieki hospicjum domowego. Taki lekarz pomoże w kwestii bólu, mdłości, braku apetytu, zaparć. Tata nie musi wiedzieć, że to lekarz z hospicjum. Agnieszko, jeśli nastąpi ten moment, o którym pisze Jola (Dunolka), to spróbujcie tak się zorganizować, żeby to było właśnie domowe hospicjum. Wiem, że to z wielu powodów jest bardzo trudne - obciążenie psychiczne, praca i inne obowiązki, brak całodobowej opieki lekarskiej, ale spróbujcie. Na pewno warto. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: 15:48:20 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15:54:29 przez Agnes1986.) ( 17:58:15)Są wyniki tk, nie znam wszystkich szczegółów,ponieważ nie widziałam ich jeszcze,ale wiem ,że w klatce piersiowej,płucach jest regresja w jamie brzusznej progresja... Poprzednio była jakaś zmiana w wezle obok wątroby,teraz jest coś na wątrobie,powiększone też węzły w innych miejscach... Czy to oznacza że ta chemia nie zadziałała? Czy zadziałała połowicznie,biorąc pod uwagę ta regresję z płuc?... Tata dziś znów ma gorączkę? ok 38 . Dunolka napisał(a): Agnieszko, smutne jest to, co piszesz. I tak naprawdę, to przecież nie wiadomo, czy złe samopoczucie taty jest wynikiem tylko terapii, czy to już sam nowotwór robi swoje... Zobaczymy, co pokaże tomograf. I przede wszystkim - co jeszcze lekarz będzie miał do zaoferowania tacie. Jak na razie, lekarz leczący nie daje za wygraną, bo decyzja o chemioterapii wobec pacjenta z bardzo złymi wynikami krwi, gdy już była potrzebna transfuzja, była moim zdaniem bardzo odważna. Co jeszcze można zrobić? Badania kliniczne? W którymś momencie trzeba się będzie zastanowić, jakie postępowanie przedłuży pacjentowi życie, poprawi jego jakość. Czy dalsze leczenie, czy opieka paliatywna. Warto porozmawiać z lekarzem w kwestii opieki hospicjum domowego. Taki lekarz pomoże w kwestii bólu, mdłości, braku apetytu, zaparć. Tata nie musi wiedzieć, że to lekarz z hospicjum. ( 20:02:57)Dziękuję pomoc jest nieoceniona . ? Edward napisał(a): ( 17:58:15)Dunolka napisał(a): W którymś momencie trzeba się będzie zastanowić, jakie postępowanie przedłuży pacjentowi życie, poprawi jego jakość. Czy dalsze leczenie, czy opieka paliatywna. Warto porozmawiać z lekarzem w kwestii opieki hospicjum domowego. Taki lekarz pomoże w kwestii bólu, mdłości, braku apetytu, zaparć. Tata nie musi wiedzieć, że to lekarz z hospicjum. Agnieszko, jeśli nastąpi ten moment, o którym pisze Jola (Dunolka), to spróbujcie tak się zorganizować, żeby to było właśnie domowe hospicjum. Wiem, że to z wielu powodów jest bardzo trudne - obciążenie psychiczne, praca i inne obowiązki, brak całodobowej opieki lekarskiej, ale spróbujcie. Na pewno warto. ( 20:02:57)Dziękuję pomoc jest nieoceniona . ? Edward napisał(a): ( 17:58:15)Dunolka napisał(a): W którymś momencie trzeba się będzie zastanowić, jakie postępowanie przedłuży pacjentowi życie, poprawi jego jakość. Czy dalsze leczenie, czy opieka paliatywna. Warto porozmawiać z lekarzem w kwestii opieki hospicjum domowego. Taki lekarz pomoże w kwestii bólu, mdłości, braku apetytu, zaparć. Tata nie musi wiedzieć, że to lekarz z hospicjum. Agnieszko, jeśli nastąpi ten moment, o którym pisze Jola (Dunolka), to spróbujcie tak się zorganizować, żeby to było właśnie domowe hospicjum. Wiem, że to z wielu powodów jest bardzo trudne - obciążenie psychiczne, praca i inne obowiązki, brak całodobowej opieki lekarskiej, ale spróbujcie. Na pewno warto. Liczba postów: 34 Liczba wątków: 1 Dołączył: Mam jeszcze pytanie,czy oprócz Docetakselu jest jakaś inna chemia na raka prostaty?
RT @lightmylove_: ojciec: nie będzie żadnego psa w domu ojciec i pies po tygodniu: 10 Apr 2023 18:16:56
Ludzi online: 3207, w tym 76 zalogowanych użytkowników i 3131 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.
Jak często pies zwymiotuje za często? Jeśli Twój pies wymiotuje częściej niż raz dziennie, bez przerwy lub dłużej niż 24 godziny, powinieneś udać się do weterynarza. Pies od czasu do czasu wyrzucający śluz może nie być powodem do niepokoju. Jeśli jednak Twój pies często wymiotuje śluzem, powinieneś zabrać go do weterynarza.
Zazwyczaj po tygodniu pracy przychodzi moment na jakiś krótki relaks. W ostatni weekend zebraliśmy się na spacer. Pies dokleił się do wycieczki jak zawsze, z przyjemnością, ale to kot zgotował największą niespodziankę zabierając się z nami. Jak widać Malta – nasz pies olbrzym, ma duży wpływ na resztę domowników i wkręciła kotom że są psami – spacery, szczekanie, te sprawy;) Pies tak jak w czasach prehistorycznych, wyszedł z nami na polowanie. Wbrew pozorom, pies, to nie tylko dobry myśliwy, ale również dobry sposób na pozytywne wychowanie dzieci. W domach w których od zawsze jest pies lub kot, mamy mniej alergii. Dzieciaki podobno od początku przyzwyczajają się do obcowania z różnymi alergenami i budują swoją odporność. Druga istotna sprawa, to taka że obecność zwierząt uczy troski. Dzieci bawiąc się ze zwierzętami poznają dobre, złe emocje. Przy okazji zdarza się poznać ból i radość. Ból, bo wystarczy źle chwycić kota, aby mieć długie rany na całych rękach. Radość, kiedy zadowolone koty mruczą po uzupełnieniu ich miski jedzeniem. Nasz pies nauczył dzieci odpowiedzialności. W momencie kiedy Malta uciekła z domu (a zdarzało jej się to kilkukrotnie – jest tak mała, że mieści się w niewielkie szczeliny) cały dom był smutny. Dzieci wychodziły kilka razy dziennie, żeby szukać jej w okolicy. Od kiedy się znalazła, nie pozwalają jej opuścić terenu domu 🙂 Równocześnie zwierzęta to sposób, żeby nawiązać pierwszy dialog dotyczący przemijania. Miesiąc temu od rodziny odszedł stary pies, Faza. Mieliśmy okazję wytłumaczyć dziecku, że tak wygląda życie. Człowiek się rodzi, przeżywa szczęśliwe życie, ale to się kiedyś kończy. Spróbujcie podejść do wytłumaczenia tego faktu, bez takiego psiego przykładu. Trudne. Także tak, wydawało mi się, że nie znajdę ani jednego pozytywnego aspektu karmienia i leczenia tego małego białego psa. Ale jednak. Jej życie ma cel. Ma towarzyszyć naszym dzieciom 🙂
Ojciec i pies po tygodniu . pic mem humor ojciec pies tygodniu. 40. Pies tropiący . pic wydarzenia polska pies tropiacy. 51. Pies vs. Kot . pic mem humor zwierzeta
Mama, tata i… pupil Japoński rynek „pet parenting” szacuje się na 8,2 mld funtów. Japończycy preferują małe pieski, tzw. lap dogs, których jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać i łatwo dawać nosić się w torebce lub wozić w wózku Późno zdecydowali się na stały związek. Ona – wzięta prawniczka w warszawskiej kancelarii, on – Amerykanin prowadzący w Polsce interesy w branży nieruchomości. Połączyło ich podobne postrzeganie świata. Starannie dobrane grono przyjaciół, modne rozrywki w weekendy, dwa razy w tygodniu kolacje w najlepszych restauracjach. Wspólnie urządzali luksusowy apartament na Sadybie. Rządził w nim minimalizm i ulubione kolory: czarny i pomarańczowy. Miejsce na kanapie Psa kupili sobie pod wpływem znajomych poznanych w czasie wypadu na golfa. Bobby, czarny pudel, pochodził ze znanej hodowli. Stateczny, towarzyski i bezproblemowy, szybko stał się ulubieńcem rodziny i koleżanek Iwony. Zabierała go ze sobą na zakupy i kawę na mieście. Podróżował w samochodzie na tylnym siedzeniu pasażera w specjalnie kupionym do tego celu legowisku. Marc kupował mu stylowe obróżki (z kryształkami Svarowskiego) pod kolor swojego ulubionego zimowego płaszcza. Bobby miał swój kącik, urządzony zgodnie z myślą przewodnią pozostałej części mieszkania, i mnóstwo psich zabawek. Po kilku miesiącach właściciele i pies stali się niemal nierozłączni. Pies spał w nogach łóżka i asystował przy rodzinnych obiadach. Iwona i Marc rodzicielstwo zaplanowali w szczegółach. Pierwszy miał być chłopiec, druga dziewczynka. Prywatne przedszkole, hiszpańskojęzyczna opiekunka, zajęcia dodatkowe – wszystkie punkty wychowania i edukacji młodego pokolenia były omówione w szczegółach. Kiedy urodził się Tomek, Iwonie ciężko było się odnaleźć w roli matki. Denerwowały ją proste czynności i bałagan, jaki wprowadziło w ich uporządkowane życie dziecko. Do tego tęskniła za pracą. Kiedy synek miał pół roku, do apartamentu na stałe wprowadziła się niania. Kiedy Iwona wracała zmęczona po pracy, nie miała siły długo zajmować się dzieckiem. Bobby nadal spał w sypialni małżonków, synek w swoim małym pokoiku. Problemy zaczęły się, kiedy syn zaczął chodzić i interesować się światem – na kanapie zajmował miejsce, na którym do tej pory zawsze siedział Bobby. Ten „obrażał” się na swoich właścicieli, kiedy zbyt długo bawili się z dzieckiem. Na wszelkie próby kontaktu ze strony malucha reagował niechęcią i głośnym szczekaniem. Iwona stawała wtedy zawsze po stronie Bobbiego. Pudel wędrował na kolana, a Tomek był odsyłany do zabawy w kojcu. Kiedy dostawał od babci zabawkę i ta spodobała się Bobbiemu, Marc i Iwona oddawali ją pudlowi. Nie pomagały protesty niani i awantury zanoszącego się od płaczu Tomka. Marc uważał, że w ten sposób od małego przyzwyczai synka stosować się do pewnych zasad. A te zasady były jasne: Bobby był pierwszy. I ważniejszy. Pet parenting Historia rodziny, w której zaczęło brakować miejsca dla dziecka, bo owo zajął już pies, jest tylko jednym z przykładów tego, jak współcześnie zmieniło się rodzicielstwo. I jakie miejsce zaczęło w nim zajmować posiadanie zwierząt domowych. Czy posiadanie psa zamiast dziecka to nowy trend, który na dobre zadomowi się w krajach rozwiniętych społeczeństw zachodnich? Czy jest to samolubne czy wręcz przeciwnie, jest wyrazem dojrzałości i mierzenia sił na zamiary? Jedną z teorii jest ta, w której zwierzę jest sprawdzianem przed posiadaniem dziecka, nawet jeśli para sama przed sobą się do tego nie przyznaje, twierdząc, że zwierzęta w zupełności im wystarczają. Do takich poglądów przyznała się polska prezenterka Agnieszka Szulim, która otwarcie mówi o tym, że posiadanie zwierzaka w zupełności jej wystarcza. Jaskrawym przykładem tego typu poglądów jest lesbijska para małżeńska, którą tworzą Portia de Rossi i Ellen de Generes. – Nie sądzę, że będziemy mieć dzieci. Mamy zwierzęta i kochamy je. Poza tym, obie jesteśmy ciociami, co nadaje naszemu życiu dodatkowej wartości. W pewnym sensie jesteśmy bardzo samolubne, bo chcemy się skupić wyłącznie na naszym związku, z drugiej strony, zdajemy sobie sprawę, że dzieci wnoszą bardzo dużo do życia – tłumaczyła Ellen w wywiadach dla telewizji AOL oraz magazynu “People”. W zagranicznych mediach można przeczytać opinie, że świadoma rezygnacja z dzieci na rzecz zwierząt wynika po części z lęku przed długoterminowymi zobowiązaniami. Zwierzę będzie żyło od kilku do kilkunastu lat. Nie jest to związek na „całe życie” (przynajmniej ludzkie). Potem, kiedy zwierzęcia już nie będzie, właściciel podejmuje ponowną decyzję o posiadaniu bądź nie posiadaniu zwierzaka. – Dużo mówi się o złej sytuacji ekonomicznej, niepewności jutra. Ja chcę wierzyć, że wszystko jednak sprowadza się do poczucia bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości. Nie oszukujmy się, na dzieci wychowane dziś raczej nie będzie można liczyć na starość. Zwierzę za to zawsze będzie do nas przywiązane – pisze na swoim blogu „No Children by Choice” Lauren Mitchell Ruehring. Na zachodzie ukuto nawet określenie „pet parenting” na nowe zjawisko. – Stany Zjednoczone już dawno oszalały na punkcie zwierząt domowych. Kochająca rodzina wyprawia swojemu pupilowi urodziny w specjalnych restauracjach, szuka życiowych partnerów, wysyła do SPA, fryzjera, kosmetyczki, kupuje designerskie ubranka. I to właśnie tam wyodrębniono zjawisko „pet parenting” – mówi Sonia Maciuszek, ekspert w dziedzinie zachowań psów. Przy analizie tematu, nowej, współczesnej rodziny, nie sposób nie wspomnieć o najbardziej charakterystycznym przykładzie – Japonii, w której odsetek zwierząt domowych jest o wiele większy niż urodzeń i gdzie otwarcie mówi się o posiadaniu zwierząt zamiast dzieci. Japoński rynek „pet parenting” szacuje się na 8,2 mld funtów. Japończycy preferują małe pieski, tzw. lap dogs, których jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać i łatwo dawać nosić się w torebce lub wozić w wózku. Według “The Guardian”, młodzi ludzie w Tokyo narzekają na wysokie podatki, które uniemożliwiają im zapewnienie godnego bytu dzieciom, stąd decyzja o posiadaniu zwierzaka. Młode Japonki podkreślają też, że ciężko im utrzymać pracę po porodzie. Na zwierzaki decyduje się zatem japońska klasa średnia, jak i ludzie z wyższych sfer. Przyczyn dramatycznego spadku urodzin dzieci w Japonii, dr Kunio Kitamara, dyrektor Japan’s Family Planning Research Centre, upatruje w… braku seksu. Jego badania dowodzą, że libido Japończyków jest w fatalnym stanie – ponad połowa japońskich par małżeńskich uprawia seks rzadziej niż raz w miesiącu. Ponad 10 mln Japończyków pomiędzy 20 a 34 rokiem życia nadal mieszka z rodzicami. Nie stać ich na założenie rodziny, samodzielny kredyt na mieszkanie. Ale nadwyżkę pieniężną z ochotą wydają na „lap dogs”. Dobre rozwiązanie Paweł i Adrian są parą od ponad czterech lat. Od dwóch lat mieszkają razem. Paweł – szef restauracji na Pomorzu, Adrian – analityk finansowy. Paweł zawsze był rodzinny. – Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że jestem gejem, najbardziej smucił mnie fakt, że nie będę mógł mieć dzieci. Mam dwie bratanice i rozpieszczam je, jak tylko mogę, uwielbiam dzieci – mówi 32-latek. Adrian z kolei nigdy za dziećmi nie przepadał. – Nie lubię zobowiązań, a już na pewno nie takich na całe życie. Dzieci to ogromna odpowiedzialność, nie na dwa, trzy lata, o czym wiele osób zdaje się nie pamiętać decydując się na potomstwo. Mam znajomych, którzy traktują swoją córkę jak luksusowe zwierzątko, które trzeba ładnie ubrać, nauczyć sztuczek i chwalić się nim w każdej nadarzającej się okazji wszystkim znajomym i rodzinie. To niepoważne i niedorosłe – mówi Adrian. – Zresztą, od pół roku mamy z Pawłem psa, którego on przyprowadził jakiś czas temu ze schroniska i zajmowanie się zwierzęciem to mnóstwo obowiązków, a co dopiero z dziećmi! – dodaje. Maks, bo tak ma na imię rudawy kundelek, który od pół roku mieszka z Pawłem i Adrianem, szybko jednak zdobył sympatię obydwu mężczyzn. – Zimą, podczas wielkich mrozów, moja koleżanka organizowała akcję czasowej adopcji zwierząt. Zabierało się psiaka czy kota na kilka dni, bo w schronisku zwierzęta po prostu zamarzały. Postanowiłem jej pomóc i tak Maks trafił do nas. Na początku Adrian był na mnie wściekły, ale już po kilku dniach pies stał się jego pupilem – opowiada Paweł. – Po tygodniu było już wiadomo, że nie oddamy go do schroniska za żadne skarby. – Maks zmienił nasze życie całkowicie. Jest wspaniałym, mądrym stworzeniem. I muszę powiedzieć, że ustawił cały dom pod siebie – śmieje się Adrian. Na wyświetlaczu telefonu finansisty widnieje zdjęcie Maksa stojącego na dwóch łapach. Pulpit komputera Pawła również zdobi fotografia pupila. – Poświęcamy mu każda wolną chwilę. Wychodzimy na spacery, kąpiemy, bawimy się czasami całymi godzinami, nawet kosztem wyjścia na piwo czy całonocną imprezę. Chyba w pewien sposób Maks rekompensuje mi brak dzieci. Mam się o kogo troszczyć i kim zajmować, radości jest co niemiara, no i trochę odpowiedzialności, której przy Maksie nauczył się Adrian. Ten psiak zdecydowanie należy już do rodziny – dodaje. Pet business Na potrzebie kochania i rozpieszczania zwierzaków, niejedna firma zwietrzyła interes. Co producenci sprzedają, wmawiając posiadaczom zwierząt, że jest im niezbędne? Producenci nie potrzebują niczego wmawiać, właściciele sami palą się do kupowania: lakierów do paznokci, lakierów do włosów, szamponów koloryzujących, perfum, biżuterii. Dla zamożniejszych tworzone są kolekcje ubrań przez Chanel, Dior, Gucci. IKEA oferuje nawet krzesło dla psa, do siedzenia przy stole razem z ludźmi. Właściciele mogą psu kupić specjalne lody, piwo, inteligentne zabawki, gry komputerowe i wiele innych gadżetów, które nigdy nie zastąpią długiego, aktywnego spaceru, na którym pies może pobawić się z innym psem. Psi i koci rodzice nie zapominają również, o swoich pociechach po śmierci, wyprawiając pogrzeby i pochówki, za tysiące dolarów. W akceptacji współczesnej rodziny, w której pies zajmuje szczególne miejsce, niezwykle daleko posunęła się IKEA Australia. W ofercie tych marketów znalazł się „Hundstol” – wysokie krzesło dla psa. – Australia została wybrana na miejsce dla takiego produktu nie przez przypadek – posiada jeden z najwyższych odsetek zwierząt w gospodarstwach domowych na świecie a odsetek bezdzietnych par wzrósł tam o 1/3 przez ostatnie 30 lat – pisze autorka bloga „No Children by Choice”. Anna Chodacka
Innym sposobem na to, jak rozpoznać czy pies jest ciąży, jest badanie USG - zabieg całkowicie bezpieczny i nieinwazyjny dla Twojego pupila. Do alternatywnych metod stwierdzenia ciąży u psa należą: badanie palpalacyjne brzucha (za pomocą testów z pobranej krwi), specjalne testy ciążowe dla psów. Ciąża u psa tydzień po tygodniu
pokaż komentarz @N331 pewnie dlatego mój z uporem maniaka przeszkadza mi w oglądaniu serialu w salonie gdy chce michę chociaż w tym samym czasie żona jest w kuchni i stoi 50 cm od karmy ( ͡º ͜ʖ͡º) Na szczęście ja mam bardzo przyjacielskie relacje z kotem. Zapewniam mu wyżywienie, opiekę lekarską i dach nad głową a on... pokaż spoiler nie sra mi do butów ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°) udostępnij Link pokaż komentarz @Afrobiker: Moje nigdy nie załatwiły się poza kuwetą, nigdy mnie nie podrapały i w sumie na swój pokręcony sposób mnie kochają. Jaki kot pozwoliłby wziąć się na ręce brzuchem do góry i na tym brzuchu dać sobie zrobić "motorówkę"? Moje pozwalają. Ale tylko mnie. ( ͡° ͜ʖ ͡°) udostępnij Link pokaż komentarz @sawes1 mój to typowy samiec alfa. Jak chce się łasic to przyjdzie i "zepsuje" się pod nogami wywracając na grzbiet ale jak sam podejdziesz i będziesz go chciał pogłaskać po brzuchu to zrobi ci Wolverina a pazurów mu nie obcinam ))└[⚆ᴥ⚆]┘ udostępnij Link pokaż komentarz @N331: akurat z tym się nie zgodzę bo mam psa psy i 2 koty (przygarnięte koty)... pies zawsze wyczuje kiedy jestem w złym humorze (zwyczajnie się zachowują ale nie podchodzą jak zwykle bo wiedzą że coś nie tak) natomiast koty mają wyjebke kompletna jaki masz humor...jak mają ochotę się miziac to przyjdą nawet jak jestes na granicy... to są moje obserwacje bo wiadomo że każdy kot,pies może być inny udostępnij Link pokaż komentarz @murmandamus: Jeden ma ksywkę Pyskacz. Kłóci się ze mną. Protestuje gdy go wołam z balkonu, albo żąda żeby się z nim bawić. Drugo to tylko jeść i spać. No i pobiegać o 4 rano. udostępnij Link pokaż komentarz @Afrobiker: koty bardzo dobrze wyczuwają ludzkie emocje, lepiej niż psy i wiedzą kto rządzi i kto niechętny im, więc się łaszą. @N331: moja żona jest nieco kotosxeptyczna, a mnie moje koty uwielbiają. Jak się nam pakują już do łóżka, to zawsze w tajemnicy przed żoną - często są pod kołdrą, w najdalszym rogu łóżka po mojej stronie xD udostępnij Link pokaż komentarz @N331 ja piszę z własnego doświadczenia. Kot jest jak mój cień i nawet czeka pod drzwiami jak wracam do domu chociaż nie mam pojęcia skąd o tym wie. Żona mówi że ustawia się na strategicznej pozycji przed drzwiami dobre 10 minut przed tym jak je otwieram i to bez względu na to o której wracam. To jest niesamowite. udostępnij Link pokaż komentarz @Afrobiker: Znalazłem kota w krzakach 10 lat temu - dopiero po 6 latach zaczyna mnie akceptować jako swojego niewolnika. Jest mi dobrze i jemu chyba też, tylko za dużo miauczy codziennie i to mnie wk%##ia. Co mam zrobić - pytam behawiorystę od kotów, jeżeli taki tu jest. Żarcie ma, spacery ma, kibel ma sprzątany na bieżąco. Wyczesany codziennie jest. Klaps w dupę? ;) Kotka - wysterylizowana 6 lat temu. Ogólnie nie przeszkadza, tylko to miauczenie od 5 rano - żarcie jest na bieżąco. Do ludzi przyłazi i się łasi, ale jak rodzina zasypia, to się zaczyna drzeć w nocy. Krzyknę - chwila spokoju i za chwilę znowu zaczyna, jak człowiek zasypia. Męcząca sprawa, każdy z rodziny się budzi i później ciężko zasnąć, a rankiem trzeba wstawać. Może ktoś, kto miał podobny problem poradzi. Z góry dziękuję. udostępnij Link pokaż komentarz @Rangraf "znalazłem kota w krzakach 10 lat temu" tu masz rozwiązanie zagadki. Twój kot zaznał wolności i tego już nie zapomni a kotki są łowne więc w nocy aktywne. Miauczy bo chce na zewnątrz wyjść ¯\(ツ)/¯. Jak masz balkon to zabuduj go tak żeby nie uciekła to może pomóc albo puść ją na żywioł. Ja mojego puszczam chociaż już raz tego żałowałem jak wrócił połamany po dzwonie z autem (tak podejrzewam) źródło: udostępnij Link pokaż komentarz @Afrobiker: Balkon ma od zawsze i wychodzi, położy się, i wraca do domu po chwili - To nie to. Czasem na balkonie siedzi 5h, a jak tylko deszcz lekki, czy wiatr, to tylko spojrzy i nawet nie wyjdzie. Kot typowo domowy - wewnętrzny. Na klatkę schodową lubi wyjść, ale tylko na kilka minut - obwącha i za chwilę wraca do domu z wyprostowanym ogonem jak kot zdobywca. Znam się trochę na psychice kotów, bo obserwuję od 40 lat, ale ta istota jest dla mnie trochę zagadką. Koty są dziwne. udostępnij Link pokaż komentarz @Rangraf a co robi w czasie gdy miauczy? Może pokazuje czego chce. Mój też na początku miauczał jak dziki więc chodziłem za nim i uczyłem się go ( ͡º ͜ʖ͡º) udostępnij Link
. 158 497 265 97 442 195 197 185
tata i pies po tygodniu